To pierwsze tak kompleksowao opracowane wydawnictwo dotyczące problematyki pogranicza polsko-ukraińskiego - mówią autorzy monografii "Pogranicze polsko-ukraińskie, środowisko - społeczeństwo - gospodarka". Jej autorami są pracownicy Wyżeszj Szkoły Zarządzania i Administracji w Zamościu. Jej przygotowanie było możliwe także dzięki wsparciu funduszy Unii Europejskiej i partnerstw ukraińskich. Efekt będzie można zobaczyć na jutrzejszej prezentacji wydawnictwa w siedzibie WSZiA. - Z opracowania skorzystają samorządy i organizacje pozarządowe starające się o fundusze z Unii Europejskiej, ale także przedsiębiorcy zainteresowani współpracą transgraniczną - mówi Bogdan Kawałko, prorektor WSZiA i współautor opracowania. Oprócz szeregu analiz monografia zawiera najnowsze dane statystyczne, dotyczące pogranicza polsko-ukraińskiego. Autorzy zapowiadają, że kolejne, szczegółowo aktualizowane wydawnictwa będą się pojawiać regularnie co 3-4 lata.
(EMA) Dziennik Wschodni / środa 27 lipca 2005 / ROZMOWA z Bogdanem Kawałko, który wraz z prof. Andrzejem Miszczukiem z UMCS w Lublinie, przygotował projekt "Pogranicze polsko-ukraińskie, śrowosko - społeczeństwo - gospodarka" Ta współpraca wszystkim sie opłaca * Mieszkańcy regionów przygranicznych czują się zepchnięci przez Unię Europejską na dalszy plan. Narzekają, że nie ma dużych Inwestycji, jest za to bezrobocie i ogólny brak perspektyw.
- Że bezrobocie, to zgoda. Statystycznie na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie jest ono dwa razy wyższe niż w trzech przygranicznych regionach Ukrainy. Ale z tym, że jesteśmy spychani na dalszy plan, to sie nie zgodzę. Lada miesiąc dotrą do nas pieniądze z programu INTERREG III, skierowanego wyłącznie dla regionów pogranicznych w Polsce. Do 2006 r. na inwestycje w infrastrukturę przeznaczono 300 mln euro. Podobny program mają Ukraińcy.
* Ale to wszystko robi rząd i samorządy, a o sile gospodarczej danego obszaru stanowią prywatni przedsiębiorcy. Na razie nie widać ożywienia, a wręcz przeciwnie: są narzekania, że akcesja do UE przyhamowała dynamikę kontaktów ze stroną ukraińską.
- Niestety, tam jest zupełnie inny system gospodarczy, inne standardy, inne przepisy, nawet inne metody pomiaru statystycznego niż w UE. Ukraińcy powinni uprościć przepisy podatkowe i celne. Ale wcale nie jest tak źle. W ubiegłym roku odnotowano największą w historii liczbę przekroczeń granicy polsko-ukraińskiej. Różnica polega na tym, że więcej Polaków jeździ na Ukrainę. Kiedyś na dziewiętnaście wyjazdów do Polski przypadał jeden wyjazd do Ukrainy, teraz stosunek ten wynosi 13:7. To też jest pozytywne, bo świadczy o tym, że u naszych sąsiadów jest coraz bezpieczniej i jest mniejsza biurokracja.
*Gdzie wobec tego jest pole do popsiu dla polskich przedsiębiorców na Ukrainie?
- Przede wszystkim w dziedzinie eksportu produktów rolnych. W mierę upływu czasu będzie coraz mniej utrudnień proceduralnych. Z naszych opracowań statystycznych wynika, że na Ukrainie jest bardzo kiepska infrastruktura drogowa czy kanalizacyjna. To będzie się zmieniać, a firmy budowlane z naszego regionu mają szansę, aby na tym zarobić.
*A czy Ukraińcy będą inwestować w Polsce?
- Juz inwestują, tylko niestety, nie u nas. Przykładem mogą być warszawska FSO czy Huta Częstochowa. Dlatego nasz region powinien zrobić wszystko, aby wykorzystać bliskość geograficzną i przyciągnąć kolejnych inwestorów właśnie tutaj. Przygotowana przez nas monografia na pewno w tym pomoże, bo dostarcza aktualną i kompleksową wiedzę potrzebną do przygotowania projektów gospodarczych. Najważniejsze są jednak aktywne działania lokalnych władz i przedsiębiorców. Rozmawiał Ernest Makowski Dziennik Wschodni / środa 27 lipca 2005 /
|